Z Małopolska w II Wojnie Światowej

Gąsiorowski Teodor, "Odbidka propagandowa".

26 maja 1944 r. około godziny 14,30 rejon skrzyżowania ulic Lubicz, Botanicznej i Ariańskiej został obstawiony przez kilkunastoosobowy zespół uderzeniowy Kedywu Podokręgu Rzeszów Armii Krajowej. Jego dowódca, Zenon Sobota „Świda”, na odprawie przed akcją zapowiedział swoim ludziom, że będą odbijać z rąk gestapo ważną osobę, nie ujawnił jednak o kogo chodzi. Kilkuosobowe patrole krążyły ulicami wokół dwóch kwadratów: Lubicz-Ariańska-Topolowa-Mogilska i Lubicz-Mogilska-Botaniczna-Kopernika. Czas ich przejścia obliczono tak, aby przynajmniej dwa z nich zawsze znajdowały się na ulicy Lubicz. Zarazem nie mogły tam pozostawać zbyt długo z uwagi na posterunki niemieckie, które tkwiły po obu stronach miejsca planowanej akcji: przed komisariatem policji w Białym Domku i przed starym fortem gdzie mieściły się wojskowe magazyny (dziś w tym miejscu znajduje się Rondo Mogilskie). W samym centrum miał stanowisko wartownik przed Domem Oficera (w budynku dzisiejszej opery). W jego pobliżu, po obu stronach ulicy ustawiono pojedynczo Stanisława Kostkę „Dąbrowa”, Antoniego Strahla „Janek” (obaj z rzeszowskiego Kedywu) i Zygmunta Pogana „Zbroja” z krakowskich Szarych Szeregów. Ten ostatni nie był uzbrojony, mieszkał na stałe w Krakowie i w razie ulicznej kontroli dokumentów mógł podać w miarę wiarygodny powód dla którego znajdował się akurat w tym miejscu. Pozostali uczestnicy akcji mieli ukryte pod płaszczami zrzutowe Steny i colty, a kieszenie obciążały im granaty.

Po godzinie krążenia uliczkami i oczekiwania na gestapowców konwojujących więźnia, jeden z patroli wstąpił do małej knajpki na rogu Mogilskiej i Topolowej. Ciepły, majowy dzień, długie płaszcze kryjące broń, nużący przymusowy marsz spowodowały chęć ugaszenia pragnienia kuflem piwa. W ocenie żołnierzy knajpka dawała jeszcze możliwość zniknięcia z oczu podejrzanym cywilom kręcącym się po okolicy. W rzeczywistości ten kufel piwa doprowadził do dekonspiracji całego przedsięwzięcia. Knajpiarz zauważył wystającą spod klapy rozpiętego płaszcza kolbę Stena i po wyjściu klientów natychmiast zawiadomił o nich policję. Wkrótce w knajpie pojawił się patrol i uzyskał szczegółowy opis podejrzanych młodych ludzi. Jedna z kobiet, które znajdowały się wówczas w lokalu szybko wyszła i kierując się opisem przekazywanym policjantom podeszła do „Dąbrowy” aby ostrzec go o grożącym niebezpieczeństwie.

„Dąbrowa”, na którego sygnał miała rozpocząć się akcja, nie mógł opuścić swojego posterunku. Niemniej zdecydował się, że po ostrzeżeniu nadchodzących Stanisława Panka „Gil” i Wiktora Błażewskiego „Orlik” odejdzie na ulicę Kopernika, a następnie szybko wróci okrężną drogą na swoje miejsce. Kiedy zbliżał się do swoich przyjaciół niemieccy policjanci zaczęli biec w ich stronę, krzykiem domagając się zatrzymania i podniesienia rąk do góry. Taka ewentualność nie wchodziła w grę. „Gil” wyszarpnął spod płaszcza Stena, „Orlik” wyciągnął colta, podobnie „Dąbrowa”. Nie zdążyli wystrzelić ani razu. Starcie rozstrzygnęły serie Stenów Mariana Krasowskiego „Daleki” i Tadeusza Rożka „Sowa” strzelających z drugiej strony ulicy, które ciężko raniły policjantów. Następne serie „Dalekiego” i NN „Kraba” dobiły próbujących strzelać z karabinów Niemców.

Agent policji ubrany po cywilnemu, którego zawiódł instynkt samozachowawczy i który ruszył w kierunku „Dąbrowy”, napotkał na swej drodze cichociemnego porucznika Władysława Micieka „Mazepa”. Celny strzał z pistoletu zakończył służbę szpicla.

Zespół Kedywu zgodnie z planem rozproszył się w trzech kierunkach opuszczając miejsce strzelaniny. Akcja była skończona.

W mieście wyły syreny policyjnych samochodów. Patrole policji i żandarmerii zatrzymywały, legitymowały i rewidowały młodych ludzi w płaszczach – bezskutecznie. Nikt z uczestników „propagandowej odbidki” (taki miała kryptonim planowana akcja odbicia więźnia) nie został aresztowany.

Następnego dnia na pustej parceli na rogu ulic Botanicznej i Mogilskiej hitlerowcy zamordowali 40 więźniów z Montelupich. Wśród nich byli harcerze z Szarych Szeregów, oficer Komendy Okręgu Armii Krajowej i prawdopodobnie komendant Chorągwi Krakowskiej Szarych Szeregów Edward Heil.



Kim była ważna osoba, którą planowano odbić?

Przez wiele lat uważano, że musiał to być aresztowany 24 marca 1944 r. w lokalu konspiracyjnym przy ul. Dietla 32 komendant Okręgu Krakowskiego Armii Krajowej pułkownik Józef Spychalski „Luty”. Wraz z nim aresztowano wówczas kilku oficerów sztabu wraz z szefem I Oddziału Stefanem Sikorskim „Okoń” i przybyłym na odprawę inspektorem mieleckim Stefanem Łuczyńskim „Karp”. W lokalu znaleziono sztabowe mapy, a wkrótce w ręce gestapo dostała się część archiwum Okręgu. Tak więc gestapowcy doskonale wiedzieli jak ważną osobę mają w więzieniu przy ul. Montelupich. Traktowali też „Lutego” inaczej niż większość aresztowanych. Nie był fizycznie torturowany, zezwolono mu na widzenie z żoną, której nie aresztowano. Hitlerowcy próbowali wykorzystać jego osobę do nawiązania kontaktu z Komendą Główną Armii Krajowej i zwrócenia Polaków do walki przeciwko wkraczającej na Kresy Wschodnie Armii Czerwonej. Rozmowy w tej sprawie prowadzono z „Lutym” w siedzibie gestapo przy ul. Pomorskiej 2. Wreszcie przekonano go, że powinien przekazać Komendantowi Głównemu list, w którym tego typu propozycja zostanie przedstawiona. Niemcy zobowiązali się, że treść listu nie będzie kontrolowana, a wysłannik, wybrany przez „Lutego” spośród aresztowanych oficerów sztabu Okręgu, nie będzie śledzony, jedynie zobowiązany oficerskim słowem honoru do powrotu. W istocie pułkownik Józef Spychalski nie zamierzał wchodzić w żadne układy z gestapo, wykorzystał jedynie okazję do przekazania na zewnątrz swoich ostatnich dyspozycji i propozycji ewentualnego odbicia w trakcie przewożenia go z Montelupich na Pomorską.

Roman [Wacław Bniński, adiutant pułkownika J. Spychalskiego ]. Moje rzeczy od Dyrektora - spakować i przesłać żonie na adres Doktora, gdzie Pan jeździł z lekarstwami. Dołączyć rzeczy od p. S. - ostatni nocleg. U p. S. pod prawą poręczą kanapy owalnej jest 14500 zł ze sprzedaży biżuterii żony. Dołączyć gaże za IV z dodatkiem plus 3 mięs. odprawę pośmiertną. Wiesław [NN płatnik Okręgu] niech pamięta o wysyłaniu co miesiąc zapomogi dla rodziny. Żonę z dziećmi oddaję Panu, Wiesławowi 'i Tarczy [Związek Ziemian w konspiracji]pod opiekę. Żona musi zmienić mieszkanie i nazwisko i to szybko. Proszę Tarczę o zasiłek na to, a Pana o dopilnowanie i pomoc. W teczce u p. S. są dwa mydełka z moim testamentem - wręczyć nie rozcinając Żonie. Jedną zmianę bielizny plus dwa ręczniki plus mydło z teczki u Dyrektora plus szczotkę do zębów plus pasta przekazać przez Wacława. Dyrektorowi powiedzieć, że gdyby Go pytali dlaczego mnie przyjął na posadę, że z polecenia ś.p. Dr. Biernackiego. Pan i siostra od Dyr. musicie b. uważać. Byłoby najlepiej aby Pan się zmienił z Porajem lub przeszedł do Tarczy. Chciałbym również żeby Pan zobaczył moją żonę i dzieci i powiedział o naszej współpracy. Moje stanowisko obejmie Zworny [pułkownik Kazimierz Putek, komendant Podokręgu Rzeszowskiego Armii Krajowej], na jego miejsce – Selim, Pług [major Łukasz Ciepliński, Inspektor Rejonowy w Rzeszowie] na VII [kryptonim Okręgu Kraków], Radwan [podpułkownik Antoni Dębski]na VIII [kryptonim Inspektoratu Rzeszów], 211 – Terski lub Zrąb względnie Śliwa [kapitan Mieczysław Kabat]. Wszyscy znani Okoniowi [major Stefan Sikorski]- zagrożeni. Uwaga na Ubezpieczalnię [kryptonim szefostwa konspiracyjnej produkcji broni]- mocno zagrożona - rozprowadzić szybko w teren. Mocno zagroż. 299 [kryptonim Kedywu]- znają nazwiska, ...

w A/a [kryptonim Obwodu Kraków-Miasto] mają mocne wtyczki i podsłuch tel. Już wiedzą, że Gryf [podpułkownik Antoni Dębski] zmieniony. Zwiększyć czujność wszędzie, gdyż za dużo wiedzą. Jeżeli chcecie mnie odbić, to b. łatwo, gdy wiozą z Monte na Pomorską. Zwykle dwóch ludzi. Wystarczy Świda [Zenon Sobota, szef Kedywu Podokręgu Rzeszów]plus 3-4 ludzi plus samochód. Zorganizować natychmiast obserwację całej trasy i umówić z Wacławem [podpułkownik Alojzy Kaczmarczyk] spotkanie po powrocie z Warszawy. W dniu kiedy pójdzie na spotkanie będą mnie wieźli na Pomorską - wówczas uderzyć. Kontakt z Dyr. przez siostrę Pana.

Rózga [pułkownik Józef Spychalski]

W rzeczywistości „Świda” nie skorzystał z propozycji uderzenia na konwój pomiędzy więzieniem i siedzibą gestapo. Snuł plany wielkiego ataku na Montelupich połączonego z dywersyjnym nalotem bombowców RAF na miasto lub wywabienia gestapowców z więźniem w ustronne miejsce w rejonie cmentarza Rakowickiego. Gdyby opisywana wcześniej akcja była elementem tego planu, wówczas „Zbroja” odgrywałby rolę wysłannika Komendy Głównej, który miał prowadzić pertraktacje z Niemcami. Tylko czy gestapo, które uważało pułkownika, komendanta Okręgu, za zbyt nisko postawioną w hierarchii konspiracyjnej osobę aby prowadzić z nim poważne rozmowy, uwierzyłoby, że wysłannikiem Komendy Głównej jest młody chłopak?

Ale ważną osobą, którą gestapo miało w tym czasie w swoich rękach był także komendant Krakowskiej Chorągwi Szarych Szeregów i zarazem zastępca szefa Biura Informacji i Propagandy w Krakowie, Edward Heil „Jerzy”. Został aresztowany 8 maja 1944 r. w zdekonspirowanym lokalu redakcyjnym harcerskiego pisma „Watra”. Chwilowo gestapo nie kojarzyło go z ważniejszymi funkcjami niż redagowanie pisemka. Ale z czasem mogły zostać zdekonspirowane jego inne funkcje, a wówczas z pewnością gestapo zastosowałoby wszelkie możliwe tortury fizyczne i psychiczne aby wydobyć od „Jerzego” informacje pozwalające na rozbicie obu struktur konspiracji (harcerstwa i propagandy). Aby zapobiec takiej ewentualności „Jerzy” od lat miał przygotowaną „legendę” na wypadek swego aresztowania. Otóż po dwóch tygodniach od wpadki miał symulować załamanie i wyrazić chęć wskazania konspiracyjnej drukarni w rejonie alei Prażmowskiego, co zmusiłoby gestapowców do wywiezienia go poza mury Montelupich lub Pomorskiej i ułatwiło ewentualną akcję odbicia więźnia. Legenda ta była znana jego współpracownikom w Komendzie Chorągwi.

Gdyby 26 maja 1944 r. ludzie „Świdy” czekali na „Jerzego” obecność nieuzbrojonego „Zbroi” na miejscu akcji byłaby całkowicie wytłumaczalna. Miałby zidentyfikować odbijaną osobę – komendanta Chorągwi, którego doskonale znał, a którego nigdy wcześniej nie widzieli żołnierze rzeszowskiego Kedywu.

Kryptonim „Odbidka propagandowa” nie wyjaśnia uwolnienie kogo było celem akcji. Z pewnością odbicie komendanta Okręgu, z którego osobą Niemcy wiązali duże plany o znaczeniu strategicznym byłoby wydarzeniem nagłośnionym propagandowo przez podziemną prasę. Ale odbicie osoby związanej z kierownictwem propagandy również pasowałoby do użytego przez Kedyw kryptonimu akcji.



Spychalski Józef (1898-1944), „Czarny”, „Dzierżyński”, „Grudzień”, „Jurand”, „Lawina” „Luty”, „Maciej” „Rózga”, „Samura”, „Socha”, „Soroka”, „Stryjek”, „Ścibor”, „Taran”, „Włast”. Urodzony 19 marca 1898 r. w Łodzi, syn Józefa i Franciszki z d. Leśkiewicz. W czasie I wojny światowej, jako uczeń 5 klasy gimnazjum wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej w Łodzi, ukończył kurs szkoły żołnierskiej, szkołę podoficerską, a w roku 1917/1918 - podchorążówkę. W 1917 r. przeniósł się do Sieradza, był nauczycielem szkoły ludowej. Był komendantem obwodu i dowódcą lotnego oddziału bojowego Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1918 r. brał udział w rozbrajaniu niemieckich posterunków i współpracował w przygotowaniach do powstania wielkopolskiego. Uczestniczył w formowaniu 31. pułku piechoty w Sieradzu. W 1919 r. ukończył kurs oficerski dla członków Polskiej Organizacji Wojskowej i Legionistów, został przydzielony do 28. pułku piechoty Strzelców Kaniowskich w Łodzi. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Od 1924 r. jako oficer służby stałej służył w 70. pułku piechoty Strzelców Wielkopolskich w Pleszewie. Następnie był instruktorem w Szkole Podoficerskiej w Chełmnie, dowódcą kompanii w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie. Od 1930 r. służył w 57. pułku piechoty w Poznaniu. W latach 1933-1934 wykładał taktykę w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. Od 1934 r. był dowódcą batalionu w 55. pułku piechoty Strzelców Wielkopolskich w Lesznie. W 1938 r. został mianowany dowódcą Batalionu Stołecznego wraz z którym uczestniczył w obronie stolicy we wrześniu 1939 r. Od kapitulacji Warszawy działał w Służbie Zwycięstwu Polski, a następnie Związku Walki Zbrojnej. Na początku października 1939 r. otrzymał nominację na dowódcę wojewódzkiego Służby Zwycięstwu Polski w Lublinie. Zdekonspirowany i poszukiwany przez gestapo zmuszony był opuścić w marcu 1940 r. Lubelszczyznę i wyjechać do Warszawy, skąd do końca czerwca 1940 r. kierował Okręgiem Związku Walki Zbrojnej Lublin. Po przekazaniu funkcji pułkownikowi Tadeuszowi Pełczyńskiemu "Adam", do jesieni 1940 r. pozostawał w dyspozycji Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej jako oficer inspekcyjny. W jesieni 1940 r. został skierowany na teren Białostocczyzny z poleceniem zorganizowania Obszaru nr II Związku Walki Zbrojnej. Był aresztowany przez NKWD 17 listopada 1940 r. w Morusach koło Tykocina. Więziono go w Moskwie. Został zwolniony w sierpniu 1941 r. po podpisaniu umowy Majski-Sikorski. Od sierpnia 1941 r. służył w Armii Polskiej w Rosji Sowieckiej. Od grudnia 1941 r. pozostawał w dyspozycji Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii. W 1941 r. został awansowany do stopnia podpułkownika. Przeszedł szkolenie dla cichociemnych. Zrzucono go do okupowanego kraju nocą 30/31 marca 1942 r. jako oficera łącznikowego Naczelnego Wodza do Komendanta Głównego Armii Krajowej. Generał Władysław Sikorski zamierzał mianować go zastępcą Komendanta Głównego Armii Krajowej, lecz po ustaleniu przez kontrwywiad, że po zrzuceniu do kraju utrzymywał kontakty ze swym bratem Marianem jednym z przywódców komunistycznej konspiracji Polskiej Partii Robotniczej i Armii Ludowej do nominacji nie doszło. Został mianowany 1 września 1942 r. komendantem Okręgu Armii Krajowej Kraków. W 1942 r. awansowano go na stopień pułkownika. Został aresztowany przez Niemców 24 marca 1944 r. w lokalu konspiracyjnym przy ul. Dietla 32 w Krakowie. Po aresztowaniu osadzono go w więzieniu Montelupich w Krakowie. Został wywieziony do obozu Sachsenhausen i w sierpniu 1944 r. zamordowany.

Odznaczony: Orderem Krzyża Virtuti Militari IV i V kl., Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.



Heil Edward (1903-1944), „Jerzy”, „Krakowski”, „Scout”, „Stokłosa”. Urodzony 22 lipca 1903 r. w Stryju, syn Wilhelma i Katarzyny z d. Weber. W 1906 r. wraz z rodziną przeniósł się do Przemyśla. Był uczniem tamtejszej szkoły ludowej, a od 1914 r. gimnazjum. W 1918 r. uczestniczył w obronie Lwowa, a w 1920 r. w wojnie polsko-bolszewickiej. W latach 1921-1922 współpracował z miesięcznikiem „Ku Światom”. W 1923 r. zdał maturę w Gimnazjum im. J. Słowackiego w Przemyślu. W 1926 r. zorganizował drużynę harcerską. Od 1928 r. pracował w starostwie w Brześciu. W 1931 r. ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Od 1932 r. był członkiem Komendy Hufca Związku Harcerstwa Polskiego w Przemyślu. W 1936 r. został wicestarostą brzeskim. Od 1937 r. pracował w Urzędzie Wojewódzkim w Brześciu. W marcu 1939 r. został komendantem Chorągwi Poleskiej Związku Harcerstwa Polskiego, a 16 czerwca 1939 r. starostą brzeskim. Po agresji sowieckiej 17 września 1939 r. przeniósł się do Lwowa. Pod okupacją sowiecką zorganizował Harcerską Organizację Niepodległościowo-Wojskową, należał do Sztabu Komendy Obszaru Wschodniego Szarych Szeregów. W styczniu 1940 r. przeniósł się do Przemyśla, a lipcu tego roku przez granicę stref okupacyjnych przeszedł do Krakowa. Został zastępcą szefa Biura Informacji i Propagandy, a w marcu 1943 r. komendantem Chorągwi Szarych Szeregów w Krakowie. Współredagował harcerskie pismo „Watra”, był zastępcą redaktora naczelnego „Małopolskiego Biuletynu Informacyjnego”. 8 maja 1944 r. aresztowano go w lokalu konspiracyjnej redakcji „Watry” przy ul. Grzegórzeckiej 14. Po krótkim śledztwie jego nazwisko umieszczono na liście zakładników z 15 maja 1944 r. Został rozstrzelany 27 maja 1944 r., prawdopodobnie przy ul. Botanicznej.

Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Gwiazdą Przemyśla.