Z Małopolska w II Wojnie Światowej

Gąsiorowski Teodor, Trudna wiosna 1941 r.


Oczyścić zaplecze.

Taki rozkaz nadszedł z centrali gestapo w Berlinie do placówek utworzonych na okupowanych terenach Polski po kapitulacji Francji latem 1940 r. Wehrmacht zamierzał szybko zakończyć kampanię na zachodzie Europy i ruszyć na wschód. A do tego potrzebne było bezpieczne zaplecze na przemysłowym Śląsku i Generalnym Gubernatorstwie gdzie koncentrowano jednostki przeznaczone do ataku na sowiecką Rosję.

Pierwsze sukcesy odnieśli gestapowcy na Śląsku. 27 sierpnia 1940 r. pod stojący na uboczu Wisły-Jawornika domek podjechały samochody. Kilku mężczyzn w cywilnych ubraniach podeszło do drzwi: - Otwierać, policja! W odpowiedzi padły strzały z pistoletu. Po kilkudziesięciu minutach walki na ziemi leżało ciało porucznika Józefa Korola „Hajducki”, komendanta Okręgu Śląskiego Związku Walki Zbrojnej. Gospodarze zostali aresztowani, w domu przeprowadzono gruntowną rewizję.

Efekty dalszego śledztwa były na tyle duże, że do grudnia 1940 r. gestapo aresztowało kilkuset żołnierzy Związku Walki Zbrojnej i kolejnego Komendanta Okręgu Śląskiego, poprzednio jego szefa sztabu, Józefa Szmechtę „Hutnik”.

Dla krakowskiej konspiracji miało to o tyle duże znaczenie, że Komendanci Okręgu Śląskiego bywali na odprawach Komendy Obszaru Krakowsko-Śląskiego w naszym mieście. Znali kilkanaście adresów kontaktowych i kilka lokali Związku Odwetu, w których otrzymywali środki walki produkowane w Krakowie, a używane w akcjach na Śląsku i w głębi Rzeszy.

Wsypa przyjechała koleją.

Intensywne kontakty pomiędzy Śląskiem i Krakowem były możliwe dzięki współpracy wielu kolejarzy jeżdżących stale na tej trasie. Jak pokazała praktyka – zbyt wielu. Część z nich została aresztowana i w toku okrutnego śledztwa złożyła zeznania, które pozwoliły Niemcom ustalić nazwiska konspiratorów z Krakowa i miejsca spotkań. Jednym z nich była kawiarnia „Pani” przy ul. św. Jana. Jej bywalców poddano inwigilacji, wśród nich Stanisława Kamińskiego „Dyrektor”, do lutego 1941 r. szefa Związku Odwetu w Obszarze, jego następcę na tym stanowisku majora Władysławe Cygę „Kozak” i Franciszka Kwaśnickiego „Rawicz”, szefa Związku Odwetu Okręgu Śląskiego.

3 kwietnia 1941 r. w kawiarni aresztowano „Kozaka”. W czasie rewizji osobistej znaleziono przy nim notatki dotyczące działalności konspiracyjnej i kwit z adresem mieszkania Jana Cichockiego „Kabat”, szefa sztabu Obszaru. Przesłuchujący go gestapowiec natychmiast zorientował się w wadze materiałów, pozornie „nie zwrócił uwagi” na dokumenty, a samego zatrzymanego zwolnił następnego dnia. Uradowany Cyga natychmiast poszedł do kilku lokali konspiracyjnych opowiedzieć o szczęśliwym zakończeniu przygody. A za nim ... agenci gestapo. 9 kwietnia 1941 r. aresztowano go powtórnie i tym razem natychmiast poddano torturom aby uzyskać dalsze informacje.

Inną ofiarą wsypy wśród kolejarzy był inżynier Józef Jasieński „Poryw”. Zajmował się produkcją środków walki dla Związku Odwetu. Prywatnie pomagał niektórym zaprzyjaźnionym oficerom w zdobywaniu na „czarnym rynku” węgla na zimę. Został aresztowany także 9 kwietnia 1941 r. i przewieziony do siedziby gestapo przy ul. Pomorskiej 2 gdzie poddano go torturom, które miały wyciągnąć z niego adresy miejsc produkcji środków dywersyjnych.

Tego samego dnia gestapowcy wpadli do mieszkania Heleny Hoffman „Halina” przy ul. Krowoderskiej 55, gdzie mieścił się lokal kontaktowy Związku Odwetu. Nie zastali jej w domu, ale aresztowali jej rodziców i założyli „kocioł”.

Wsypa rozwijała się. W piątek 11 kwietnia 1941 r. policjanci wyłamali drzwi do jednego z mieszkań w kamienicy przy ul. Starowiślnej 22 i próbowali aresztować zaskoczonego przy produkcji chemikaliów nieznanego z nazwiska lekarza ze Śląska. Ten, obawiając się tortur, zgryzł przygotowaną na taką okoliczność miniaturową fiolkę z cyjankiem potasu. Jedna nić śledztwa została zerwana.

Następnego dnia Niemcy przyjechali na ulicę Lubomirskich 11. We własnym mieszkaniu aresztowali szefa konspiracyjnych laboratoriów Związku Odwetu Jerzego Karwaja „Jerzyk”.

19 kwietnia 1941 r. był czarnym dniem krakowskiej konspiracji. Gestapo postanowiło wówczas sprawdzić co kryje się pod adresem Sławkowska 6. Notatkę o dostawie węgla pod ten adres znaleziono przy Józefie Jasieńskim. Inny kwit wystawiony na mieszkańca owej kamienicy zabrano Władysławowi Cydze. Tym razem był to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę” ponieważ adres należał do majora Jana Cichockiego „Kabat”, szefa sztabu Komendy Obszaru. W dodatku w tym dniu w lokalu miała odbyć się odprawa jego współpracowników. W efekcie założenia „kotła” Niemcy aresztowali 38 osób: łączniczki (Stanisławę Białkowską i NN „Helenę”), oficerów Komendy Obszaru (m.in. Jana Cichockiego i Franciszka Sobolewskiego „Krzysztof”, szefa I Oddziału sztabu) oraz Józefa Cyrankiewicza, który z ramienia Polskiej Partii Socjalistycznej Wolność Równość Niepodległość należał do komitetu politycznego nadzorującego funkcjonowanie Związku Walki Zbrojnej w Krakowie.

Prawdopodobnie w toku przesłuchań gestapowcy szybko uzyskali nowe informacje, które pozwoliły im wczesnym rankiem 20 kwietnia  1941 r. dotrzeć do sklepu papierniczego przy ul. Zwierzynieckiej 14. Jego właścicielem był major Leon Giedgowd „Leon”, skarbnik Komendy Obszaru. Został on zatrzymany i odwieziony na Pomorską 2. Na miejscu pozostał zlekceważony przez Niemców subiekt, który miał utrzymywać otwarty sklep objęty obserwacją w nadziei na pojawienie się innych konspiratorów. Owym subiektem, który wkrótce wymknął się ze sklepu i zniknął gestapowcom z pola widzenia, był nie kto inny jak generał Tadeusz Komorowski „Prawdzic”, komendant Obszaru Krakowsko-Śląskiego Związku Walki Zbrojnej, a w przyszłości Komendant Główny Armii Krajowej.

Tego samego dnia na rogu ulic św. Jana i św. Tomasza gestapowcy podjęli próbę zatrzymania pułkownika Konopki „Zbaraż”. Oficer zamiast dokumentów wyciągnął pistolet i spróbował ucieczki. Został postrzelony, aresztowany i odwieziony do więziennego szpitala przy ul. Montelupich. Identycznie przebiegło aresztowanie pułkownika dyplomowanego Stanisława Jana Turka „Żubr”, szefa Wydziału III Komendy Obszaru, na jednej z uliczek Osiedla Oficerskiego.

Gestapowcy szybko przystąpili do przesłuchań. Wiedzieli, że mają niewiele czasu zanim ostrzeżenie o aresztowaniach ogarnie całą organizację podziemną. Konspiratorów poddano torturom. Jedni milczeli do końca, inni (jak Leon Giedgowd) załamywali się już na początku śledztwa, jeszcze inni (jak Władysław Cyga) trwali w milczeniu kilka-kilkanaście dni, które jak uważali, powinny wystarczyć organizacji na opróżnienie znanych im lokali.

A wsypa zataczała coraz szersze kręgi.

„Leon” wsypał Helenę Matheisel, poprzednią skarbniczkę Komendy Obszaru, którą natychmiast aresztowano. „Kozak” po dwóch tygodniach tortur podał adresy kilku swoich lokali kontaktowych, których gestapo wcześniej nie znało.

Pod koniec kwietnia aresztowaniami objęto konspiracyjne harcerstwo. Wpadli harcmistrzowie Seweryn Udziela, komendant Chorągwi Krakowskiej Szarych Szeregów, i jeden z jego najbliższych współpracowników Aleksander Jamrozek, organizator harcerskiej konspiracji na Rzeszowszczyźnie. Dalsze aresztowania całkowicie rozbiły Szare Szeregi na tamtym terenie.

W Muszynie rozbito siatkę przerzutów granicznych wywodzącą się z Tajnej Organizacji Wojskowej. 3 i 4 maja 1941 r. w Krakowie Niemcy aresztowali kilkanaście osób z kierownictwa Tajnej Organizacji Wojskowej, m.in. Józefę Machay-Mikę (znaną działaczkę narodową z Orawy) i porucznika kawalerii Czesława Hake. W ślad za nimi do więzienia trafiło około trzydziestu żołnierzy z siatki byłej Dywersji Pozafrontowej zorganizowanej przez NN „Witolda”, pułkownika II Oddziału Sztabu Głównego Wojska Polskiego jeszcze wiosną 1939 r. Przepadły także ich magazyny broni i materiałów wybuchowych.

Równolegle z likwidacją struktur kierowniczych Obszaru gestapo prowadziło śledztwo zmierzające do rozbicia Związku Odwetu. Wpadały kolejne lokale kontaktowe i magazyny uzbrojenia. Dekonspirowani ludzie byli niespodziewanie aresztowani lub podejmowali, jak 17 letni Jerzy Karwat „Kryński”, nierówną walkę w obronie wolności i życia. W ciągu kilkunastu tygodni gestapo praktycznie sparaliżowało działalność Związku Walki Zbrojnej Obszaru Krakowsko-Śląskiego. Rozbito Komendę Obszaru, Komendy Okręgów Krakowskiego i Śląskiego, zadano duże straty Komendzie Inspektoratu Kraków i kilku Komendom Obwodów.

Komenda Główna Związku Walki Zbrojnej nakazała 1 lipca 1941 r. daleko idące zmiany organizacyjne. Obszar Krakowsko-Śląski rozwiązano. Jego komendant został przeniesiony do Warszawy. Komendy Okręgów podporządkowano bezpośrednio Komendzie Głównej. Dotychczasowych komendantów i Inspektorów Rejonowych przeniesiono w odległe rejony Polski, na ich miejsca przeszli oficerowie nieznani na tym terenie.

Wyciągnięto także wnioski na przyszłość w sprawie reagowania na podobne zagrożenia. Wiosną 1941 r., w początkowym okresie wsypy, zawiódł zarówno kontrwywiad, jak oficerowie różnego szczebla, lekceważąc niebezpieczeństwo grożące ze strony aresztowanych konspiratorów. Nawet wybitnym i odważnym w służbie na wolności oficerom zdarzały się załamania po aresztowaniu, w toku połączonych z torturami fizycznymi i psychicznymi przesłuchań. Wiara w ich milczenie doprowadziła do dodatkowych strat i aresztowań, ogółem gestapo schwytało kilkuset żołnierzy Związku Walki Zbrojnej. Nauczka była bolesna. Na przyszłość wydano rozkaz natychmiastowego opróżniania wszystkich lokali znanych aresztowanym. Powrót do tych punktów mógł nastąpić dopiero po zakończeniu gestapowskiego śledztwa i potwierdzeniu, że przesłuchiwany konspirator nie żyje lub został wywieziony do obozu koncentracyjnego.